|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wildness
Christelle Whitemore, III kreski
Dołączył: 03 Maj 2012
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gniezno
|
Wysłany: Nie 19:44, 12 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, pokój Christelle] 23 grudnia, noc
Dziewczyna siedziała w ciemnym pokoju, wpatrując się w sufit. Wyciągnęła ze szkolnej torby paczkę papierosów i zaczęła obserwować ją z zaciekawieniem. Uśmiechnęła się do siebie, po czym przebrała się w bluzkę z 3/4 rękawem w niebiesko-białe paski i czarne rurki. Schowała papierosy do kieszeni spodni, ruszyła mimowolnie prawym, wskazującym palcem, stając się przy tym niewidoczną.
- Czas na małą wycieczkę po domu. - mruknęła pod nosem, uśmiechając się przy tym złośliwie. Po cichu otworzyła drzwi, obklejone plakatami z Harry'ego Pottera i opuściła pomieszczenie, kierując się w stronę pokoju Flo. Przystanęła na chwilę przed drzwiami, po czym otworzyła je jednym, szybkim ruchem.
- Przyszłam cię odwiedzić. - oznajmiła wesoło, poszukując swojej siostry. Zamiast niej zastała śpiącego Michael'a Westa. - No, no, no.
Zamknęła za sobą drzwi, stając się w tym samym momencie widoczną. Blondyn poruszył się niespokojnie i wtedy Elle zauważyła coś bardzo zabawnego na jego czole.
- Mała księżniczka. - wybuchnęła śmiechem na myśl o jej siostrze.
Michael otworzył powoli oczy, a kiedy ujrzał brązowowłosą, szybko zerwał się z łóżka.
- A co ty tu ro...
- Mieszkam, gdybyś nie wiedział. - przerwała mu w połowie zdania. - Poczęstuj się. - prychnęła, rzucając w jego stronę paczkę fajek.
West spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym wyjął jednego papierosa i szybkim ruchem go zapalił.
- Dzięki. - wyszczerzył się.
- A teraz ty mi powiesz, co tu robisz. - warknęła. - Mogłabym cię posądzić o włamanie, Michael'u Weście.
Blondyn z powrotem usiadł na łóżku, zaciągając się dymem. Elle natomiast wybrała krzesło przy biurku jej siostry.
- Flo mnie zaprosiła.
Christelle zaniosła się głośnym śmiechem.
- Tak, tak. Doprawdy, bardzo ciekawe. - spojrzała na jego czoło, śmiejąc się jeszcze głośniej.
- Co jest? - zapytał zdziwiony Michael, patrząc na dziewczynę, jak na idiotkę.
- Oj, West, West. Gdybyś tylko wiedział, jak słodko wyglądasz, gdy śpisz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wildness dnia Nie 19:47, 12 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Helen!
Nolan Knight, III kreski
Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chyba Świnoujście.
|
Wysłany: Nie 20:47, 12 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[Samantha Town] 22/23 grudnia, noc.
Brunet spojrzał w stronę domu ojca i pomału pociągnął swoją siostrę w jego stronę. Oczywiście obydwoje byli obładowani zakupami. Gdy była z nimi jeszcze Sav to robiła za tragarza (no bo po co Nolanek ma się męczyć? Zgodziła się na zakupy to niech nosi!), ale teraz musieli robić wszystko sami. Zakupów dosyć dużo się uzbierało licząc, że na święta pojawią się 3 ciotki i ich mężowie, dziadkowie, rodzice, ukochane rodzeństwo, nauczyciel łucznictwa i strzelania, instrumentów, szermierki i capoeiry oraz przedmiotów. Szczerze to było mu obojętne co dać dalszej rodzince. Nauczycielom kupił jakieś beznadziejne książki psychologiczne na temat nauczania, dziadkom książki wojskowe, ciotkom poradniki miłosne. Jedynie na prezenty dla rodziców i rodzeństwa się postarał. Matce postanowił kupić komplet dziwacznej, mhhrocznej biżuterii (o ile płonące czaszki i naszyjniki z srebrnych kostek są mhhhroczne), ojcu katanę i dużo paczek papierosów. Nie było mowy by Noah dostał coś fajnego. O ile kucyki pony i różowy pamiętniczek z słitaśną pozytywką jest fajny. Nettie kupił czerwoną Łukianienkę do 1/4 ud, zakolanówki, dziwne trampki, czerwoną spiknę kokardę, naszyjnik z wielką japą kota z Cheshie (oczywiście wszystkie siostrzyczki kochały się w Alicji), kolczyki płonących motylków i dosyć ładne pudełeczko z błyszczykami, cieniami do powiek oraz kilka tuszów do rzęs. Celty dostałą za to swoje wymarzone prezenty. Dowiedział się o nich w najprostszy sposób - ukradł telefon Savannah i jak opętany biegał z nim po całej galerii handlowej pisząc do Celty co by chciała na święta. Dopiero gdy zdobył odpowiedź, wrócił do siostry i koleżanki przy okazji potrącając moherki po schodach. W taki oto sposób Celty zyskała wielką paczkę z herbatami różnych smaków, serwis na herbatkę z Alicją z krainy czarów, kilka książek, kolczyki z kotem z Cheshire, koszulkę Linkin Park oraz naszyjnik z jej imieniem e srebra. Dla Nettie miał masę zabawek oraz zrobioną przez niego [link widoczny dla zalogowanych]. Dla każdego kupił oczywiście po paczce różnych słodyczy (dla siebie też) oraz książkę BZRK i paczkę papierosów.
Szczęśliwy ruszył na górę po czym zostawił zakupy i zszedł na dół gdzie czekała jego siostra krzycząc na głos. Zauważył, że próbowała włączyć telewizor, który niestety pokazywał jedynie śnieg. Trzy razy próbował ululać siostrę do snu i wysłał do rodziców wiadomość, że jutro wrócą. Około północy poddał się wrzaskom Nessie, ubrał ją w kurtkę i ruszyli na spacerek po mieście dokładnie zamykając drzwi.
- Więc Nessie wygrałaś. Masz spacerek. - mruknął gdy ta zaczęła bawić się śniegiem. - Matko, muszę wyglądać jak pedofil. Piętnastolatek i prawie dwulatka na spacerze po północy. Genialne. Czekaj, stop, pomyłka? Będę miał piętnaste urodziny, ale piętnaście mam już rocznikowo więc... Po nowym roku mam szesnastkę? Boziu, ile to już lat minęło. Tylko dwa i pełnoletność. Skoro mam szesnastkę to mogę prowadzić samochód! Chociaż w sumie już wiele razy próbowałem powadzić z ojcem, ale to sprzeczne z prawem, więc mnie nie wydaj.
Ciemnowłosa zaczęła kicać wokoło chłopaka i rzucała go małymi śnieżkami. Zaśmiał się i odrzucił w jej stronę kilka śnieżek. Spojrzał w gwiazdy z uśmiechem.
- Więc też lubisz Alicję z krainy czarów, co? - zapytał i kucnął przy niej wskazując na niebo. - To patrz co twój braciszek teraz zrobi.
Chłopak zaczął skupiać się na gwiazdach, a w wyobraźni ułożyły się dla niego w coś co przypominało głowę kota z Cheshire. Poczuł jak wizja wlatuje również do umysłu Nessie. Dziewczynka zaśmiała się i po 5 sekundach kotek zniknął i gwiazdy wróciły na swoje miejsce.
- Koniec przedstawiania księżniczko. Tylko tyle twój genialny braciszek umie, ale ciii. To tajemnica. - mruknął kładąc wskazujący palec na ustach i dziewczyna powtórzyła gest.
Razem ruszyli w stronę parku, a gdy Nolan wypatrzył jakieś dwa cienie na ławce. Maveth stanął spoglądając w stronę cieni, a wcześniej rozanielona siostrzyczka stanęła bliżej niego.
- Spońko Ness, nic nam nie będzie. Jak to są żule to ich załatwię. Twój genialny i piękny braciszek da sobie radę, nie? Ale trzymaj się blisko mnie. - warknął,a dziewczynka jak oparzona podskoczyła i złapała się nogawki jego spodni. - Idziemy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vringi
Michael West, III kreski
Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nowhere
|
Wysłany: Nie 21:27, 12 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, pokój Flo] 22 grudnia 2012(sobota), noc
Christelle jeszcze raz spojrzała na jego czoło, co skłoniło Michaela do zastanowienia się, co Flo z nim robiła gdy spał. Spokojnie odkleił od czoła brokatowe naklejki. Przyjrzał im się spokojnie, po czym wypuścił długą wiązankę przekleństw.
- Skończyłeś? - zapytała Christe, niewzruszona jego słownictwem.
- W sumie to zostały mi jeszcze dwie linijki - odparł, spoglądając na nią kpiąco. Wycedził pod nosem jeszcze kilka przekleństw i zaciągnął się ponownie papierosem. - Nie martw się. Wyjdę jak najwcześniej.
Wrzucił wygasającego peta do kupka stojącego na podłodze i wyjął z kieszeni kolejnego.
- To może w tej kolejce mojego, co? - zapytał, wyciągając w stronę dziewczyny swoją paczkę papierosów. Wyjęła jednego. On drugiego.
- Od dawna twoja siostra chowa w szafie żywego pluszaka? - zapytał, spoglądając na dziewczynę przenikliwie. Tamta zakrztusiła się dymem i spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Powiedziała ci?
Chłopak parsknął śmiechem.
- Powiedziała. Już. Przedstawiła mnie maskotce - przyłożył dłoń do czoła. - Więc nie tylko ja, hę?
W tej samej chwili do pokoju weszła Flossy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Em
Flossy Whitemore, III kreski
Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Jednorożców
|
Wysłany: Nie 22:01, 12 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, park] 23 grudnia, noc.
Flossy, złożywszy krótkie życzenia świąteczne i wręczywszy Mis balonik wstała i nachyliła się w jej stronę, składając na jej policzku delikatny pocałunek.
- Pierwsza zasada życia: nie przywiązuj sie do rzeczy, miejsc i ludzi - szepnęła jej do ucha.
Po chwili już jej nie było. Paroma skokami minęła bruneta, który przykuł jej uwagę.
Jednak pobiegła dalej, działając zgodnie z pierwszą zasadą życia.
[ST, pokój Flo] 23 grudnia, noc.
Flossy weszła do pokoju, a jej twarz rozjaśniła się na widok Elle.
- Siostrzyczko! Michael! - zawołała z przejęciem, spoglądając na niego z bólem. - Dlaczego odkleiłeś z czoła Małą Księżniczkę?
Michael spiorunował ją wzrokiem.
- Elle, mam dla ciebie dobrą wiadomość. Clown nie żyje. Mwahahahaahaahahahahahaahahahaahaha. Dedł.
West spojrzał z ukosa na Elle, a ta obdarzyła go spojrzeniem to-norma-nie-przejmuj-się.
- Wspaniale, Flossy. W końcu go zabiłaś.
Flo pokiwała głową z zapałem.
- A Michael nieładnie przeklinał - oznajmił Kot z Cheshire, wyskakując spod jej walającej się na podłodze koszulki. - Będę miał koszmary.
- Jesteś maskotką - wycedził Michael, a Flo spojrzała na niego z oburzeniem.
- On ma uczucia, rozumiesz?
- Taaa.
Flossy spoważniała nagle. Stanęła przed nim, splatając ręce na piersi.
- Ani słowa nikomu, Michael, rozumiemy się? Wiesz, jak potrafię zniszczyć komuś życie - wycedziła, patrzą mu w oczy. Potem uśmiechnęła się. - A teraz powiedz mi co sprawia, że ty także jesteś inny.
- Inny, ta?
- Wyjątkowy - powiedziała z mocą, przechylając głowę. - Pokaż mi, co potrafisz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sprężynka
Mistle Page
Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:38, 13 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, park] 23 grudnia, noc
Mis wciąż siedziała na ławce, ściskając balonik i będąc w ciężkim szoku. Niedaleko niej ktoś szedł. "To na pewno jakiś żul-zboczeniec", pomyślała, przełykając ślinę. Zawiązała tasiemkę z balonikiem dookoła nadgarstka i kilkoma zwinnymi susami dobiegła do potencjalnego napastnika i natarła na niego. Zbyt późno zorientowała się, że to normalny nastolatek w dodatku z jakimś małym dzieckiem. "Może to pedofil?", przeszło jej przez myśl, ale na oblodzonej ścieżce nie zdążyła wyhamować. Przez chwilę z jej umysłem stało się coś dziwnego. Chociaż wcale tego nie chciała, do umysłu wkradła się jakiś obcy obraz, przedstawiający przerażającego stwora. Wrzasnęła, przestraszona. Usiłowała utrzymać równowagę, ale poślizgnęła się i z impetem wpadła na chłopaka, który próbował chwycić ją za ramię i wyhamować, ale też się poślizgnął i oboje wylądowali w zaspie śniegu obok.
- Uhm, przepraszam - wymamrotała Mis, gramoląc się ze śniegu i uwalniając lewą stronę chłopaka, którą przyciskała własnym ciałem do zaspy. - Myślałam, że jesteś żulem albo pedofilem.
- Przez chwilę myślałem podobnie o tobie - mruknął, wstając i strzepując śnieg z płaszcza.
- Mistle Page - powiedziała, podając mu rękę. - Ale mówią mi Mis.
- Nolan Knight - odpowiedział chłopak, ściskając jej dłoń. - Co robisz w parku w środku nocy?
- A co ty robisz w parku w środku nocy w dodatku z dwulatką? - spytała parskając śmiechem, przekrzywiając głowę i uśmiechając się.
- To moja siostra. Nessie. Nocny spacerek - wyszczerzył się, zbierając z ziemi rozrzucone paczki i reklamówki.
- O kufa. Rozwaliłam ci zakupy - jęknęła, pomagając mu zbierać porozrzucane pakunki. - Przepraszam!
- Spoko - burknął tamten, chyba sam zdziwiony, że jeszcze się na nią nie wydarł.
- Eee... Wiem, że to brzmi głupio, ale kiedy tu biegłam, pomyślałam... poczułam... - "Po co ja mu to mówię? Świruje, odwala mi, ni stąd ni zowąd boję się jakiś stworów w mojej głowie i opowiadam to nieznajomemu gościowi. Jestem idiotką..." - Nie, nic. Zapomnij. Przepraszam, że jakaś wariatka spotkana w nocy w parku zawraca ci głowę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vringi
Michael West, III kreski
Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nowhere
|
Wysłany: Pon 13:22, 13 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, pokój Flo] 23 grudnia, noc
Michael wpatrywał się w Flossy Whitemore, kompletnie ignorując biegającego po pokoju Kota z Cheshire.
Więc to tak.
Uśmiechnął się wrednie, co zupełnie do niego nie pasowało. Gdyby ktoś znał Michaela wiedziałby, że to nie w jego stylu.
- Więc to dlatego śledziłaś mnie przez ostatnie kilka dni? - zapytał przeszywając ją wzrokiem.
- Nawet jeśli to co? - zapytała tamta nachylając się nad nim. Chłopak dmuchnął jej dymem w twarz, przez co zaczęła się krztusić, a do jej oczu napłynęły łzy.
- Homonto. To, że to było naprawdę upierdliwe.
Dziewczyna uderzyła go w twarz. West spojrzał na nią uśmiechając się kpiąco.
- Powiesz czy nie?
Chłopak wstał z łózka i zgasił papierosa na framudze okna. Chwycił jedną z filiżanek i uniósł ją tak, aby dziewczyny mogły ją zobaczyć.
- No, to filiżanka - odparła Elle.
- Naprawdę? Myślałem, że to drzewo - zaszydził, przechylając głowę na bok. Filiżankę zaczęła pokrywać sieć pęknięć, po czym rozsypała się na drobne kawałeczki. - Zadowolona? Czym mam jeszcze coś rozwalić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Em
Flossy Whitemore, III kreski
Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Jednorożców
|
Wysłany: Pon 14:00, 13 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, pokój Flo] 23 grudnia, noc.
- Zawsze możesz siebie - parsknęła Flo, podnosząc z podłogi jeden z kawałeczków filiżanki. - Wiesz, to nie było zbyt rozsądne.
- Niby dlaczego?
Flossy nie odpowiedziała od razu. Machnęła ręką i klucz leżący wcześniej nie wiadomo gdzie nagle pojawił się przed szufladą. Wpadł w zamek i sam się przekręcił, a szuflada otworzyła się. Gruby notes wyskoczył i zawisł w powietrzu. Długopis leżący na biurku podleciał do niego.
- Bo teraz ja wiem co potrafisz - wymamrotała, pisząc palcem w powietrzu. Długopis, wykonując takie same ruchy tymczasem spokojnie sam notował w jej dzienniku notkę o Michael'u. - Na moich oczach zniszczył filiżankę. W drobny mak. To była jedna z moich ulubionych filiżanek, więc jeszcze mi za to zapłaci. Ale aktualnie jestem pod wrażeniem jego umiejętności. Może powinnam nazwać to mocą? - Flo stanęła przed nim. - Kropka! - wrzasnęła, zakańczając i przyciskając palec do jego czoła. Długopis prawie przedziurawiwszy kartkę opadł na podłogę.
Michael West przyjrzał jej się z kpiną mieszaną z rozbawieniem.
Z jednej z szafek, których było w pokoju Flo naprawdę wiele wypadła talia kart.
- Zagramy w karty?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Helen!
Nolan Knight, III kreski
Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chyba Świnoujście.
|
Wysłany: Pon 16:24, 13 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[Samantha Town, park] 23 grudnia, noc.
Chłopak przez chwilę stał zezłoszczony. Starał się tego nie okazywać po sobie. Samym problemem nie była Mistle Page, ale to co widziała. O ile widziała.
"Niech to szlag! Ministerstwo Magii pewnie nie przyleci i nie wymaże jej pamięci. Może nie widział tego? Tak, tak, na pewno nic nie widziała."
- Eee... Wiem, że to brzmi głupio, ale kiedy tu biegłam, pomyślałam... poczułam... - usłyszał i lekko się wzdrygnął.
"Widziała. WIDZIAŁA! Na cholerę używałem tego potwora do obrony? NA CHOLERĘ?! Dobrze, że go zniknąłem. A co z nią? Raczej jej nie porwę i nie wyrzucę na wyspę, o nie! Jeszcze wszyscy ją pokochają i wyrzucą mnie w starej łajbie do oceanu... PO MOIM TRUPIE! Czyli to odpada. Zakopanie w śniegu? To też odpada. Cóż, jak spróbuje mnie powalić ponownie na śnieg to zrobię to samo, a co! Nikt nie będzie wrzucać MNIE i mojej siostry w śnieg."
- Nie, nic. Zapomnij. Przepraszam, że jakaś wariatka spotkana w nocy w parku zawraca ci głowę.
W oczach Nolana błysnęło coś dziwnego. Na twarzy pojawił się typowy szeroki uśmiech ala Kira i złapał Mis za ramię zagradzając jej przejście.
- Nikt nie jest normalny w nienormalnym świecie. Tylko wariaci są normalni. - wyrzucił z uśmiechem cytując jednego z autorów, którego nazwiska nie pamiętał. - Spoko, możesz mi zawracać głowę. Dopiero za około pięć godzin wracamy do domu, więc mam czas. Ty też nie wyglądasz jakbyś się gdzieś spieszyła. Yaaaay. Wreszcie sobie z kimś pogadam.
Szybko nachylił się by zebrać resztę zakupów i wcisnął Nessie małą torebkę z cukierkami. Nim Page się zorientowała, rodzeństwo wesoło siedziało sobie na ławce machając nogami, a na śniegu przed ławeczką postawili zakupy. Nessie zaczęła wskazywać palcem na gwiazdy, a Mistle dopiero do nich dołączyła, chociaż nie wyglądała na zbytnio zadowoloną.
"Nie, Nessie, nie będzie kota z Cheshire w gwiazdkach. Czym by cię tu przymknąć?"
Schylił się do torby z rzeczami Noaha i wyciągnął dużą paczkę cukierków oraz M&M'sów. Otworzył oby dwie paczki, poczęstował siostrę, a potem skierował paczki w stronę Page.
- Częstuj się. - powiedział, a dziewczyna chwilę się zamyśliła. - Nie są zatrute. Znaczy trutka na szczury jest przy kucykach pony.
Wskazał nogą w stronę zakupów, a dokładniej na pudełko z kucykami pony i różowym pamiętnikiem.
- Prezent dla prawie 20-letniego brata. Należało mu się. - wyszczerzył się zjadając kilka cukierków przy czym balonik Page przyłożył mu w twarz gdy tamta próbowała sięgnąć po cukierki. - Palisz? Znaczy dla tego debila kupiłem jeszcze paczkę papierosów, ale to w pewnym sensie psuje wygląd kucyków pony, nie? Im mniej dostanie tym będzie bardziej wściekły, więc jak chcesz zapalić to mów. Szczerze to chętnie nic bym mu nie kupował. - mruknął machając nogami i rozciągając się na ławce po czym rozczochrał włosy siostry, która spojrzała na niego z nienawiścią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rex
Gość
|
Wysłany: Pon 16:40, 13 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
*zmiana imienia postaci. Ding.
[Samantha Town] 23 grudnia, ranek.
Peter przeciągnął się, ziewając głośno. Popatrzył na zegar, stojący naprzeciw jego łóżka i tykający głośno.
Hmm... dziewiąta trzydzieści.
Ubrał się powoli i włożył notes do kieszeni. Na próbę otworzył usta, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Dmuchnął głośno przez nos, po czym wyszedł z pokoju i skierował się do kuchni.
Usiadł za stołem i zerknął na talerz. Zanurzył łyżkę i po chwili w jego ustach znajdowała się pełna porcja owsianki.
Przepyszna.
Stanął w drzwiach do salonu. Przyjrzał się jeszcze raz choince, już całkowicie ubranej, po czym westchnął, zrezygnowany, i skierował się do swojego pokoju.
Zajrzał pod łóżko. Było tam nieskazitelnie czysto, a było to głównie spowodowane tym, że...
- Synku! - dobiegł do głos mamy i odgłos kroków w korytarzu.
Zwinnym ruchem chłopak znalazł się pod łóżkiem. Podwinął nogi i odczołgał się w najciemniejszy kąt podłogi.
- Hmm... tu go nie ma. Pewnie znowu gdzieś poszedł.
Peter odetchnął i odczekał jeszcze trochę czasu, zmuszając się, by doliczyć powoli do tysiąca.
Gdy był na trzystu, mama wskoczyła do pokoju.
- Aha!
Nastąpiła chwila ciszy.
- A jednak go nie ma w domu.
Peter usłyszał trzaśnięcie drzwi. Doliczył brakujące siedemset liczb i cicho położył się na łóżku. Głowę zakrył poduszką, a resztę ciała kocem.
Byle do południa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vicky
Patricia A. Moore, II kreski
Dołączył: 08 Lip 2012
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świnoujście
|
Wysłany: Pon 20:49, 13 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[Samantha Town] 22 grudnia, popołudnie.
- Patty, rusz się i mi pomóż- powiedziała jej mama.
- Ta. Sama se pomóż. Mam lepsze rzeczy do roboty- powiedziała, po czym wyszła z kuchni i weszła na górę, gdzie znajdował się jej pokój. Weszła do niego, chwyciła za torbę, wyciągnęła z niej paczkę papierosów, podeszła do okna i otworzyła je szeroko. Podpaliła papierosa, zaciągając się dymem, który z niego ulatywał.
- To kocham- popatrzyła na białe chodniki.- Piękna pora roku. Idealnie pasuje do mojego stylu życia- wypaliła fajkę. Zimno, tak jak w moim sercu- zaśmiała się. Zamknęła okno i walnęła się na łóżko, zza łóżka wyjęła starą mp4, włożyła słuchawki do uszu, a potem była w swoim świecie. W świecie muzyki.
"Będę robiła to co mi się podoba nie zważając na zdanie innych"- pomyślała.
- Patriciaaaaa!- krzyknęła matka z dołu.- Patty!
Dziewczyna wyłączyła mp4 słysząc mamę.
- Co jest?
- Zejdź.
Patricia jak nigdy dotąd zeszła posłusznie do kuchni.
- Dziewczyno, co to jest?- kobieta wskazała na nóż z śladami krwi.
- Nóż?
- Tak, nóż. Popatrz, krew jest na nim.
- Co z tego?
Matka Patricii złapała ją za rękę, podciągnęła jej bransoletki i wskazała na rany w okolicy nadgarstka.
- Co to jest?
- Nic, puszczaj mnie.- wyrwała się z uścisku i wbiegła na górę.
"Co ona sobie myślała? Ehh.. nigdy nie zrozumiem dorosłych"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Vicky dnia Pon 22:09, 13 Sie 2012, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sprężynka
Mistle Page
Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 533
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:07, 14 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, park] 23 grudnia, noc
- To zabawne, wiesz? - mruknęła Mis (kufa, z początku napisałam Nea xD) ssąc cukierka od Nolana. - Tu nie ma latarni i mało co widzę. A jednak nie zwiałam i wciąż tu siedzę z jakimś gościem i nawet nie wiem, jak wygląda.
- Może to i lepiej - roześmiał się Nolan.
- Intrygujesz mnie, Nolan.
- Nie nazywam się Nolan - mruknął, kompletnie zbijając blondynkę z tropu.
- Jak to nie?
- Normalnie, do jasnej cholery. Jestem Maveth!
- Przed chwilą mówiłeś inaczej - ciągnęła coraz bardziej zdezorientowana Mistle. Gdyby było trochę jaśniej, pewnie zauważyłaby jego rozbawiony wzrok, ale teraz czuła wyłącznie mętlik w głowie. "Jestem nienormalna. Mam omamy słuchowe!".
- Zawsze mówiłem, że Drake! - oburzył się brunet.
- Przegiąłeś! - wydarła się na niego na wpół rozbawiona, na wpół rozeźlona Mis. - Może i jestem w Clinton, ale mam mózg. Tak, wiem, to zaskakujące, też byłam w szoku.
Nolan/Maveth/Drake wybuchnął śmiechem. Po chwili wnerwiona Page poszła w jego ślady.
- Dobra, już, dobra. Fajnie się złościsz, przestanę cię męczyć.
- Dziękuję, Nolanie, Mavetcie (?), Drake'u czy jak tam się nazywasz.
- Nolan. Ale pozostałe imiona się zgadzają. Lubię się tak przedstawiać, ludzie jednak zazwyczaj reagują inaczej niż ty. Siedzą i udają, że wszystko rozumieją.
- W sumie, całkiem to niezłe. Ja nie mam drugiego imienia.
"OK, tak naprawdę to mam. Tak samo, jak mam drugą tożsamość. Florence Sparks ma drugie imię, ale Mistle Page już nie. Nawet Ray wymyśliła sobie drugie imię, kiedy nas przenosili. Pamiętam, zmieniała je z 80 razy. Nawet nie pamiętam, na czym w końcu stanęło. Jestem potworem, nie znam drugiego imienia własnej siostry."
- Możesz sobie nadać - zaproponował Nolan, a Mistle wzruszyła ramionami, częstując się drugim cukierkiem.
- Może kiedyś mi wymyślisz. Czy twoi rodzice nie będą się denerwować, że porwałeś siostrę?
- Nie wiem. Może nawet się nie zorientują. Nieważne. A twoi?
- Mama pewnie śpi, a ojczym czuwa przy... - ugryzła się w język. "Prawie powiedziałam Ann". - A ojczym pewnie też śpi. Pierwsza siostra z pewnością układa sobie w głowie, co ubierze na Wigilię, przyrodni brat siedzi w obserwatorium. Druga siostra, przyrodnia, śpi.
"W pewnym sensie. Nieprzytomność też sen".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vringi
Michael West, III kreski
Dołączył: 28 Kwi 2012
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nowhere
|
Wysłany: Wto 18:32, 14 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, pokój Flo] 23 grudnia, noc
Michael niezbyt efektownie stłumił ziewnięcie i wgramolił się do szafy.
- Ja sobie odpuszczę. Jest za późno jak dla mnie - przyjrzał się zegarkowi na nadgarstku. - A ściślej rzecz ujmując, za wcześnie.
Kot z Cheshire władował się do szafy i ułożył się wygodnie na piersi chłopaka.
- Ja chyba też sobie odpuszczę - odparł, uśmiechając się obłędnie. - Mrrr, jak wygodnie.
I pluszak zasnął.
West przyjrzał mu się, westchnął i założył dłonie na karku zamykając oczy.
- Tylko do rana. Potem złapie pociąg i wyrwę się z tego posranego miasta.
Po tych słowach blondyn zasnął.
[ST] 23 grudnia, południe
- Dlaczego nie obudziłaś mnie wcześniej? - zapytał Michael, ziewając potężnie. Flossy spojrzała na niego z dezaprobatą, a on pomachał jej przed twarzą torbami z zakupami. - Noszę zakupy. To chyba wystarczy.
Dziewczyna nadęła policzki i kopnęła go w piszczel. West syknął i spojrzał na nią z irytacją.
- Kupiłbyś mi coś.
Dałabyś mi spokój. Do tego ta pogoda.
Michael West był typowym niskociśnieniowcem.
- Jeszcze czego? Chyba ci mózg się zakurzył. Wiesz, ile wczoraj wydałem porażko człowieka? Spałem wczoraj u ciebie z desperacji, nic więcej. Nie...
- Flossy? - usłyszał za sobą kobiecy głos. Kątem oka zerknął na młodą kobietę z brązowymi włosami związanymi z tyłu głowy, nie przerywając wypowiedzi.
- ... myśl sobie że zostanę u ciebie choćby minutę dłużej. Najchętniej wróciłbym do domu i go spalił, tak aby nic z niego nie zostało. Wiesz jak to jest, prawda?
Whitemore uderzyła go pięścią w twarz, a on spojrzał na nią z satysfakcją.
- No co? Czyżbym trafił w czuły punkt? - wyjął zapalniczkę i odpalił ją tuż przed twarzą dziewczyny. Tamta wzdrygnęła się mimowolnie. - Chodzi o ogień, nieprawdaż?
Wtedy kobieta chwyciła go za nadgarstek i opuściła go w dół.
- Susan? - zabrzmiał zaskoczony głos Flo. West spojrzał na kobietę odruchowo oceniając jej trzy wymiary.
- Kto to? Koleżanka z pokoju bez klamek? - posłał Flo pogardliwe spojrzenie. A może z pokoju z samymi klamkami.
- To Susan - odparła Flo, bezskutecznie gromiąc wzrokiem chłopaka. Tamten wyjął papierosa i wsadził go do ust.
- Jej terapeutka - dodała Susan, spoglądając z mieszaniną dezaprobaty i zaskoczenia na chłopaka odpalającego papierosa.
- Aha. Psychiatra. Faszerujesz ją lekami i pakujesz w kaftan, co?
Susan spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami.
- To nie wygląda tak.
- Wszystko jedno - powiedział, wypuszczając dym z płuc. Spojrzał na kobietę znacząco i zapytał:
- Chcesz jednego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Persephone
Helena Foster, II kreski
Dołączył: 30 Lip 2012
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Umierającego Słońca
|
Wysłany: Wto 21:44, 14 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, dom Heleny] 22 grudnia, ranek
Helena Persephone Amnesia Pandora Foster nigdy nie lubiła świąt, ani przedświątecznej atmosfery. Te zapowiadały się naprawdę paskudnie.
- Jeszcze dwa dni. - mruknęła, budząc się.
Przekręciła się na łóżku i odgarnęła czarne, splątane włosy z twarzy. W jej małym odtwarzaczu leciała muzyka. Dokładniej, This Mortal Coil. Cały czas ten sam kawałek piosenki, który najwidoczniej się zaciął. Dziewczyna natychmiast nakryła głowę poduszką.
- Znowu się zepsuła! Znowu! Mam tego dosyć! - ostatnie zdanie wypowiedziała siadając, a zrobiła to z taką siłą i złością, że prześcieradło zapłonęło.
- Cholera!
Zerwała się z łóżka, biegnąc po wodę do kuchni i zaplątując się przy tym w czarne zasłony na okna. Gdy się wyplątała, wybiegła z pokoju tak szybko, że aż strąciła z drzwi czarną tabliczkę z białym napisem: Welcome to the Realm of a Dying Sun. Nie zwróciła już nawet na to uwagi. Nabrała wody z kranu w kubek i ugasiła mały pożar.
-Pięknie, teraz mam mokre prześcieradło. - stwierdziła beznamiętnie.
Ściągnęła piżamę i porwała z szafy swoją ukochaną koszulkę Dead Can Dance (również czarną) i luźne, zielone spodnie z mnóstwem kieszeń.
*2 godziny później*
Być może niebieski szalik nie bardzo pasował do tego zestawu, ale Heleny to nie obchodziło. Mecz był ważniejszy, w końcu grało jej ukochane Chelsea i jej ukochany Torres. Który zresztą właśnie miał strzelać karnego, ale Helenie w kibicowaniu przeszkodziło pukanie do drzwi. Strach przed tym, że ktoś odkryje jej sekret był większy, niż chęć obejrzenia emocjonującego fragmentu meczu. Dziewczyna złapała pilota i przełączyła na losowy kanał, po czym dopiero zabrała się do otwierania drzwi.
- To ty. - stwierdziła, widząc Jaime'go i jego siostrę, Norę.
- Owszem, ja. - nie wiedzieć czemu, chłopak się uśmiechał. - Oglądasz My Little Pony?
Helena spojrzała za siebie i zobaczyła różowe kucyki w telewizorze.
- Hold kæft! - krzyknęła, zezłoszczona.
- Co to znaczy? - zapytała Nora.
- Ucz się duńskiego, idiotko. - warknęła.
Jaime wyglądał na wstrząśniętego. Nikt nigdy nie zwracał się tak do jego siostry.
- Heleno...
- Dziś używam imienia Pandora. - przerwała mu.
Jaime machnął ręką.
- W każdym razie, chcieliśmy cię zaprosić do nas na święta, jesteś tu sama...
- Jeg har ikke lyst! - przerwała ponownie.
- Co?
Jaimemu i Norze odpowiedziały tylko zatrzaśnięte drzwi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Persephone dnia Wto 21:48, 14 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Helen!
Nolan Knight, III kreski
Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chyba Świnoujście.
|
Wysłany: Wto 22:29, 14 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST, park] 23 grudnia, późna noc.
Page i Knight dosyć długo rozmawiali przy okazji jedząc cukierki i ignorując turlającą się w śniegu Nessie. Na chwilę Nolan sprowadził rozmowę bardziej w stronę rodziny i domu. Już dosyć dawno zauważył, że dziewczyna uciekła z domu. Rozciągnął się i sięgnął ręką do paczuszki cukierków.
- Więc uciekłaś z domu, ta? Nie, nie będę wnikał czemu. Ale zgadłem, prawda? Gdybyś spacerowała po parku to byś przeszła obok mnie, a nie wpadała albo raczej atakowała. Zgadłem?
Chłopak mógł przysiądź, że zauważył w ciemnościach jak twarz Page lekko czerwienieje, a w oczach błysnęła złość. Brunet wyszczerzył się.
- No dobra, ale ty też uciekłeś nie? I zabrałeś siostrę.
- Tak. Niby zakupy. Każdy ma prawo czasami uciec ze swojego Alcatraz, nie? - mruknął wspominając swoje własne więzienie na wyspie. - Gdzie mieszkasz Miiiis?
Dziewczyna wzdrygnęła się i pokazała mu w którymś kierunku. Jako iż przez ostatnie 5,5 lat nie chodził do żadnej ze szkół w mieście i rzadko je odwiedzał, zapomniał całkowicie układy ulic. Pokiwał głowa ze zrozumieniem.
- A ty? - zapytała.
"A niech to szlag."
- Mieszkam za miastem. W sumie jestem niezauważalny. Chyba przez ostatnie pięć lat świat zapomniał o Nolanie. Smutne.
Mistle spojrzała na niego z pewnym zdziwieniem.
- Czemu przez pięć lat?
Chłopak westchnął biorąc garść M&M'sów.
- Pięć lat temu skończyłem podstawówkę, a potem postanowiłem uczyć się w domu. Taka tam historia skrócona. - skłamał po czym spojrzał na siostrzyczkę. - Clinton, ta?
Mistle skinęła głową i przypomniała sobie, że nie widzi jej zbytnio więc odpowiedziała mu cicho.
- Który rok?
- Czwarty.
Chłopak skinął głową i wykonał w myślach obliczenia.
- Jesteś ode mnie o rok młodsza! - wykrzyknął z uśmiechem. - Hyaa, za sześć dni mam piętnaste urodziny i moja bliźniaczka też, a potem nowy rok, fajnie? Mam prośbę. Pójdziesz ze mną pod sklep ogrodniczy? Muszę kupić prezent Celty. Sponio, potem odprowadzę cię do domu oczywiście. - powiedział łapiąc dziewczynę za rękaw bluzki i ściągając ją z ławki.
Chwilę ciągnął ją przez park po czym dołączyła do nich Nessie.
- Po co ci odwiedzanie ogrodniczego? Sprzedają tam urodzinowe prezenty czy co?
- Nie, nie! To taka tradycja między mną i Celty. Co rok kupujemy sobie dziwne prezenty i próbujemy rozwalić nimi chatę co wkurza rodziców na maksa. To jest przekomiczne. Tym razem kupuję jej gwoździarkę. Dla niej powinna być specjalna kategoria olimpijska - strzelanie gwoździami w twarz Nettie. - zaśmiał się zaciągając blondynkę pod zamknięty sklep.
Brunet chwilę przykleił się do szyby i obserwował ciemny sklep. chwilę potem wydał z siebie dziwny dźwięk.
- Dobra, to wrócę rano. - rzucił do szyby i spojrzał na Page.
- Gdzie teraz mnie ciągniesz?
- W sumie już nie wiem. Rano kupię więcej słodyczy. Dużo, duużo więcej. - rozmarzył się, a chwilę potem schylił głowę.
"Mam ochotę na te cukierki. No, ale iluzja... Aphgy, nie znam tej dziewczyny ani trochę, a już widziała Bukotwora. Nie, nie, nie dostanie cukierków-niecukierków. Gdy byłem na ławeczce to mogłem jej wyczarować i zwiać, a potem już by mnie nigdy nie spotkała ani nie poznała. No, ale nie. Pokazać jej czy nie pokazać? Toż to jest pytanie! W sumie nie ma dowodu, bo to tylko iluzja i nikt jej nie zobaczy, ale.. ale...
Dobra Nolan, Shut up."
- Mis, wspominałaś coś bym kiedyś ci wymyślił drugie imię, nie?
- Tak, wymyśliłeś coś?
Skinął głową.
- Shaley - rzucił pierwsze imię które przyszło mu do głowy. - Albo zignoruj. Głupi pomysł. Odprowadzić się?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Em
Flossy Whitemore, III kreski
Dołączył: 27 Kwi 2012
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Jednorożców
|
Wysłany: Śro 11:59, 15 Sie 2012 Temat postu: |
|
|
[ST] 23 grudnia, południe.
- Nie, ona nie chce - odpowiedziała za Susan Flossy, a Susan jak gdyby przecząc jej słowom westchnęła i pokiwała twierdząco głową. Michael rzucił Flo zwycięskie spojrzenie, podając jej paczkę.
Susan wyciągnęła własną zapalniczkę. Aha! Z motywem hawajskim. To potwierdza moje wszystkie przypuszczenia!
- Susan! Rzuciłaś palenie!
- Wcale nie - odparła szybko Susan.
Flo splotła dłonie na piersiach.
- Daj mi to cholerne mleko, bo nie wytrzymam - warknęła, idąc i wyciągając jednocześnie z reklamówki niesionej przez Westa karton mleka.
Nie zwracając na nich uwagi otworzyła karton i upiła parę łyków.
- Myślałam, że się tego oduczyłaś - mruknęła Susan, zaciągając się papierosem.
- Nie, kur*a, nie! - wrzasnęła Flo. - Ty będziesz paliła, a ja będę piła mleko prosto z kartonu, jasne?
- Język, Flossy - zganiła ją Susan, a Michael spojrzał na nie obie z rozbawieniem. - Wykorzystujesz swojego przyjaciela jako tragarza? - zapytała, spoglądając na nią gniewnie. - Przecież tyle razy rozmawialiśmy na ten temat.
- Jaki? - zapytał obojętne Michael.
- Dlaczego Flossy nie ma żadnych przyjaciół.
- Mam przyjaciół! - zawołała Flo prawie ze łzami w oczach.
- Ten biedny chłopiec Kai i twoja siostra się nie liczą.
- Michael jest moim najlepszym przyjacielem - parsknęła Flossy, wyrzucając pusty już karton do pobliskiego śmietnika i zarzucając mu rękę na ramię. - Co nie, przyjacielu?
- Chyba cię... - Michael spojrzał na Susan i chrząknął znacząco. - Porąbało.
- Widzisz, Flo? Oh, skręcam tu. Do zobaczenia, Michael, dzięki za papierosa. Postaraj się, Flo! - dodała, przechodząc po pasach. Flossy zrobiła obrażoną miną, maszerując koło Michaela. Przed swoim domem odebrała mu reklamówki z zakupami.
- No co? Mówiłeś że nie zostaniesz minuty dłużej. A moglibyśmy pograć w karty. Nie wiesz co tracisz - prychnęła, spoglądając w bok. - Jeśli chcesz spalić swój dom, to proponuję zaopatrzyć się w parę kanistrów benzyny. Tak by pewnie poradził ci mój ojciec. Wesołych świąt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|